Najlepsze dowcipy

Pewien młody student miał egzamin pisemny. Siedział sobie w ostatnim rzędzie,więc mógł spokojnie pisać. Pss...! Masz pierwsze usłyszał w pewnej chwili za plecami. Mam. To daj. Student przepisał zadanie i podał do tyłu po kilku minutach. Pss...! Masz drugie Mam. To daj. Student przepisał i podał. Po kolejnych kilku minutach. Pss...! Masz trzecie Mam. To daj. Po chwili, student słyszy zza pleców cichy, stłumiony głos: Pss...! Zdał pan, proszę indeks...

Idzie chłop brzegiem jeziora, widzi: jakiś chłopiec czerpie ręką wodę z jeziora i pije. Chłop krzyczy: - Po co pijesz tę brudną wodę, tu wszyscy śmieć rzucają, fabryki zlewają odpady, z całej wsi gówno tu wychodzi! - What did you say? - Mówię: dwiema rękami czerp!

Putin zwołał Wielką Dumę Narodową i powiada: -Tak dalej, k..., nie może być! Musimy zrobić porządek z tymi strefami czasowymi! -Dzwonię rano do Pekinu złożyć życzenia urodzinowe, a on mi mówi, że to było wczoraj. - Dzwonię zaraz potem do Warszawy z kondolencjami a tam mi mówią, że jeszcze nie wylecieli.

Przychodzi do lekarza 60letnia staruszka i mówi: - strasznie boli mnie brzuch - to niech pani unika wchodzeniu po schodach. Po miesiącu przychodzi i mówi: - czy mogę już chodzić po schodach? - tak - to chwała BOGU bo WCHODZENIE NA 4 PIĘTRO PO RYNNIE STRASZNIE MNIE ZMĘCZYŁO

- Dzień dobry, do czego służą okulary? - Do widzenia.

Przychodzi facet do lekarza i mówi: - Panie doktorze boli mnie wątroba - A pije pan? - pyta lekarz - Piję, ale nie pomaga.

- Wiesław, coś taki markotny? - Nie wiesz?! Benek nie żyje! - No coś ty?! Jak to?! - Wrócił przedwczoraj do domu, wypił, położył się do łóżka, zapalił szluga, pościel się zajęła... - I spalił się?! - Nie... Zdążył okno otworzyć i wyskoczyć... - I połamał się na śmierć? - Nie. Straż wezwał. Strażacy rozciągnęli takie koło z gumy i na tam skoczył. - Pękło? - Nie. Jakoś tak się od tego odbił i z powrotem wskoczył do chałupy. - I się spalił. - Nie! Odbił się od framugi i spadł... - ... rozbijając się... - Otóż nie!. Stał tam wóz strażacki. Z plandeką. Trafił w to, odbił się i znowu wskoczył do okna. - Zginął? - Nie. Spadł, odbił się znów od tej gumy i wleciał do mieszkania! - Żeż w ryj! To jak ten Benek zginął?! - Zastrzelili go, bo ich zaczął wkurwiać.

Jedzie baca bryczką przez granice, zatrzymuje go żołnierz i pyta: - co wieziecie w tej beczce, baco? - sok z banana - ale przecież banan nie ma soku!!! - tak? To masz pan, spróbuj... Żołnierz próbuje, krzywi się i mówi: - a jedź se baco dalej przez granicę A baca na to do konia: - Wiooo Banan!!!

Doktor Frankenstein przybył ze swoim potworem na kilkudniowe sympozjum naukowe chirurgów. Tego samego dnia założył się z kolegami, że stworzony przez niego potwór potrafi biegle mówić po angielsku. Gdy doktor Frankenstein poprosił potwora, żeby powiedział coś po angielsku, ten uparcie milczał. Rozgoryczony doktor uregulował przegrany zakład i opuścił kolegów żegnany salwami śmiechu. Na ulicy doktor krzyczy do potwora: - Jak mogłeś mi to zrobić? Dlaczego milczałeś, durniu? - Doktorku, aleś ty głupi! Pomyśl tylko ile zarobimy forsy, gdy przyjdziemy tu jutro!

- Jasiu dlaczego masz w dyktandzie te same błędy co twój kolega z ławki? - Bo mamy tego samego nauczyciela od języka polskiego...