Najnowsze dowcipy

- Boże? - Tak, Adamie? - Co się wczoraj wieczór działo? Gdzie moje trzy żebra? - Jak to co? Popiłeś i zachciało ci się dziewczynek.

Dzwoni blondynka do koleżanki: - Cześć. - Cześć. - odpowiada koleżanka. - Co robisz? - pyta blondynka. - Rozmawiam z tobą. - A to nie przeszkadzam.

Krotko przed slubem: Ona: Musze Ci cos wyznac - jestem prostytutka. On: Kochanie, alez to nic strasznego! Bedziesz po prostu chodzila do swojego kosciola, a ja do swojego!

Dwaj zebracy, pan Jozek i pan Marian, siedza sobie w przejsciu podziemnym. Pan Jozek trzyma wielki krzyz, pan Marian rownie wielka gwiazde Dawida. Przechodnie z niechecia spogladajac na Mariana wrzucaja demonstracyjnie hojne datki do kapelusza pana Jozka, ktory to kapelusz w niedlugim czasie napelnil sie po brzegi. Pochodzi do nich ksiadz, ktory od jakiegos czasu im sie przygladal i zwracajac sie do pana Mariana mowi: - Nie zdajesz sobie synu sprawy, ze jestesmy w kraju katolickim? Trzymajac gwiazde Dawida nie oczekuj, ze ktos Ci rzuci chocby grosz. Na to pan Marian do pana Jozefa: - He, he, popatrz, Jozek, ten pan nas chce uczyc marketingu!

Na wsi zabitej dechami do sklepu wchodzi gość w garniturze i z nienaganną manierą pyta: - Czy dostanę u pana serek Valbon? Ekspedient za ladą patrzy na niego jak na kosmitę i odpowiada jak na chłopa przystało: - Nie ma. Klient: - Dziekuję, do widzenia. - Panie poczekaj pan. Nie mamy sera Valbon, ale mamy żółty ser i biały ser. - Nie dziękuję. Chciałem ser Valbon. Do widzenia. - Panie poczekaj pan. A co to jest ten ser Valbon? - Serek Valbon to jest taki mięciutki serek pokryty cieniutką warstwą jadalnej pleśni... - A to nie mamy takiego sera... - Nic nie szkodzi... Do widzenia panu. - Panie. Poczekaj pan. Sera Valbon to my nie mamy, ale są za to pomidory Valbon i szynka Valbon...

Rosyjski prezydent zwiedza zakład pracy. Podchodzi do jednego stanowiska, gdzie przy maszynie pracuje mężczyzna, i pyta go: – A jakbyście wypili setkę, to pracowalibyście? – Pracowałbym – odpowiada pracownik. – A jakbyście wypili ćwiartkę, to pracowalibyście? – Oczywiście, że pracowałbym. – A jakbyście wypili pół litra, pracowalibyście? – Przecież pracuję…

Mama woła Jasia z podwórka: - Jasiooooo do domu! - A co głodny jestem? - Nie, spać ci się chce!

Rozmawiają dwaj jaskiniowcy: - Pijemy krystalicznie czystą wodę, oddychamy nieskażonym powietrzem, jemy naturalne pożywienie bez konserwantów- mówi jeden. - Dlaczego więc, do cholery, umieramy w trzydziestym roku życia? - dziwi się drugi.

Co mówi terorysta na hawajach? Allacha

Rżewski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik wyciąga przyrodzenie - okrutnie podrapane, pocięte nawet... - i kładzie na stół. - Oszalał pan?! Z tym to do urologa! - Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki... - To nie do mnie - do wenerologa paszoł won! - Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołow bierze tasak. Wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: "Uchuchachchaaaaa". Po czym tasakiem wali w stół - kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić... - Do psychiatry, a nie do laryngologa! - Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego "Uchuchachchaaaaa".