A jak może?

Kubal z żoną siedzieli na werandzie. Wieczór był ciepły i cichy... I wtedy Kubal rzucił propozycję: -- Słuchaj , a może byśmy się napili jakiegoś winka? Żona , która już niewiele się spodziewała po swoim mężu przyjęła tę propozycję z ochotą i .. pewną nadzieją. Kubal zszedł do piwnicy i przyniósł jakąś zakurzona butelkę. Otarł ja trochę z kurzu i wtedy pojawił się napis KONJAK. -- Koniak? - może być i koniak! Po trochu wypili całą butelkę i wtedy spełniły się nadzieje żony Kubala. -- Słuchaj , a może teraz byśmy się trochę pokochali? Kochali się przez godzinę , potem drugą i trzecią , potem całą noc , całą dobę , potem druga i trzecią. W końcu żona spytała Kubala: -- Słuchaj , co właściwie było w tej butelce? Kubal odnalazł pusta butelkę , dokładnie wytarł ją z kurzu i wtedy pojawił się napis: KOŃ JAK NIE MOŻE WTEDY DAĆ ŁYŻKĘ NA WIADRO...