Powódź w prowin...

Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy: Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską.Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływają motorówką: Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy. Podpływają znowu. Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga. Panie Boże, no jak tak można Swojego wiernego sługę zawieść A tak wierzyłem w Opatrzność... Kretyn!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!